Emmi, jeżeli te cmentarne znicze budzą złe skojarzenia, to może coś co się chyba zwie "latarnie sztormowe" czyli takie metalowe zamykane, albo wysokie szklane, dość szerokie pojemniki bez góry (zmieści się w nich nawet grubaśna świeca, wiatr ich też łatwo nie zagasi). Na tarasie czy w altanie powinna się sprawdzić także poczciwa lampa naftowa.
Co do rzeźb, to masowa produkcja (patrz krasnale) nie bardzo do mnie przemawia... Ewentualnie nieduże figurki typu żółw, żabka czy ślimak z żeliwa czy innego materiału (byle nie jaskrawe barwy i sztuczne tworzywa... ugh
) Widziałam też pięknego ślimaka wyrzeźbionego w sporym kamulcu (tak ze 40x60cm około). Takiego to bym chciała
U znajomych stoi sporo dużych figur drewnianych (dostali od jakiegoś rzeźbiarza). Są dość mocno schowane pod gałęziami dużych żywotników (dawniej pewnie bardziej się rzucały w oczy, ale drzewka urosły). Ciekawie tak wypatrzyć te postacie, jak się człowiek bliżej przyjrzy ogródkowi. Są już bardzo zniszczone, spękane, ciemnoszarej barwy - jak to drewno pozostawione na działanie sił natury.
Gdzieś na stronach firmy Hortulus są zdjęcia, a na jednym z nich, nad oczkiem wodnym kwartet żab - niektóre siedzą na brzegu i śpiewają, czytając nuty, inne stoją z instrumentami (albo i odwrotnie).
Reasumując - jeśli już rzeźby w ogrodzie, to preferowałabym jednak kawałek sztuki (choćby i ludowego świątka). Rozwiązanie ma jedną wadę - trzeba artyście zapłacić. A się cenią, bestyje
Ja niby jestem w niezłej sytuacji, bo teściowa właśnie w kamieniu pracuje, ale z kolei ciężko jej się rozstać z owocami pracy - więc stoi nam tylko w salonie jedna ceramiczna dziewczyna, co ma w głowie dziurę na doniczkę