W piątek wjechaliśmy sobie do sklepu ogrodniczego i zarazem szkółki w Kościerzynie. Piękne miejsce, Duzy wybór bylin i krzewów i piękne aranżacje ogródkowe. Przywitała nas wiklinowa żyrafa. Ogromna, znacznie większa niż jej żywy odpowiednik. A później z każdego kąta wyzierały śmieszne rzeźby z drewna czy tej wikliny. Wiklina olbrzymia. Samolot, parowóz, dinozaur, zaś drewno śmieszne.
Nie miałem czasu na fotografie, bo przed wyjazdem żona nie miała co na siebie włożyć, później buty okazały się za ciasne. Jeszcze później z sąsiadeczką przez płot… A oni tam w piątki zamykają o 15 –tej. Mieliśmy zaledwie piętnaście minut na zakupy, bo żony czasem myślą, ze ich ta druga połowa za kierownicą, się z całym samochodem teleportuje…
Jechałem w zasadzie tylko po czereśnię, bo poprzednia (odm Van) po zimie podłapała „gumę” i raka. Lepiej ją było wymienić na odporniejszą. Polecono mnie Vandę. Zobaczymy co z niej za „ziółko”, może będzie u mnie dobrze się czuła i to „bez gumki”!
Znowu „pół samochodu” nawiozłem… Gdzie ja to posadzę!
W pewnym momencie szkółka zrobiła sie pusta, my przy samochodzie (koło osła) się krzątaliśmy, lecz bramę zostawili nam otwartą byśmy mogli wyjechać. Już chciałem im osła ukraść, ale na pewno "poszli by na Milicję", a swój swojego to zawsze "wyniucha".