amita pisze:Ja to się boję otwierać ten temat
Onaela pisze: Z tego wniosek nasuwa się taki,z e nie ma to jak zioła z własnej działki ,własnoręcznie ususzone lub zamrożone
lucysia » wt lis 02, 2010 12:09 pm Czy wiemy co jemy? pisze:Chomik -źródło różnych informacji,nawet takich jak te:
http://chomikuj.pl/ezo-Rita/Filmy/Kodek ... a+farmacja
Cebulko jeżeli uważasz że to niedobry dział to proszę posprzątaj
Cebulka pisze:Hmm w pracy nie widzę bo zablokowane - ale tak po tytule to conieco pasuje
Sz_elka pisze: ,P.S. ..., to dlaczego po zjedzeniu już kilku sztuk surowych ziemniaków boli brzuch? ; ... Więc jeśli do naszego układu pokarmowego trafi kilka twardych, surowych ziemniaków, których nie potrafimy strawić, to nic dziwnego, że brzuch boli. "
mietek pisze:A to ciekawe co napisałaś. W dzieciństwie pożerałem surowe ziemniaki zwłaszcza jak matka kazała mi je ścierać na placki, więcej zjadłem niż starłem i nigdy nie bolał mnie po tym brzuch.
Sz_elka pisze:Bardzo fajny i pouczający blog http://pinkcake.blox.pl/strony/about.html - ten link już nie jest aktualny, tylko ten jest właściwy https://trocheinnacukiernia.home.blog/
korekta linku wprowadzona po wpisie Cebulki - poniżej
a w nim na przykład informacje o solaninie:
https://trocheinnacukiernia.home.blog/2 ... -solanina/
korekta linku wprowadzona po wpisie Cebulki - poniżej
"poniedziałek, 14 września 2015
Zielone pomidory, ziemniaki i solanina
Rośliny z rodziny psiankowatych (Solanaceae) zawierają związki aktywne z grupy glikoalkalodiów, wiele z nich jest toksyczna. Rośliny psiankowate to np.: bakłażan, miechunka, papryka, pomidor, ziemniak, kolcowój (czyli jagody Goji), a także bieluń, psianka słodkogórz, mandragora. Produkują one glikoalkaloidy, by chronić się przed infekcjami grzybiczymi, przed atakiem owadów lub zjedzeniem przez kręgowce.
Chciałam Wam dzisiaj opowiedzieć o ziemniakach, pomidorach i solaninie, ponieważ w kwestii tych dwóch roślin narosło tyle bzdur i przesądów, że chyba trzeba to naprostować.
Ziemniaki i pomidory są kuzynami, obie rośliny należą do rodziny psiankowatych i gromadzą w tkankach glikoalkaloidy. Iiii w sumie to by było na tyle, jeśli chodzi o podobieństwa...
Ziemniaki zawierają solaninę i chakoninę, a pomidory zawierają tomatynę (likopersycynę). POMIDORY NIE ZAWIERAJĄ SOLANINY! Nawet te zielone (niedojrzałe). Ziemniaki zaś nie zawierają tomatyny. Pomidor to nie jest ziemniak (Solanum tuberosum), ziemniak to nie jest pomidor (Lycopersicon esculentum).
Przyjrzyjmy się najpierw ziemniakom i solaninie. Spożycie dużych ilości solaniny może spowodować problemy układu pokarmowego: mdłości, wymioty, kolki, biegunki. W skrajnych przypadkach osób niedożywionych lub dzieci może dojść do śpiączki, drgawek, niewydolności krążenia, a nawet śmierci. Solanina blokuje działanie esteraz cholinowych, enzymów rozcinających jeden z neuromediatorów: acetylocholinę, a także blokuje działanie kanałów potasowych w błonach m.in. mitochondrialnych. Glikoalkaloidy są bardzo słabo absorbowane, większość pozostaje w jelitach, tam są częściowo neutralizowane przez bakterie jelitowe, a reszta zostaje wydalona. Te które wchłoniemy do krwiobiegu nie są przez nas metabolizowane i musimy je po prostu wysikać.
Wszyscy wiedzą, że nie wolno jeść surowych ziemniaków, bo solanina jest trująca i wtedy boli brzuch. Tylko, że to wcale nie jest tak...
Po pierwsze solanina nie rozkłada się w wyniku gotowania. Naprawdę! Solanina rozkłada się dopiero w bardzo wysokich temperaturach, powyżej 170°C, co w praktyce przekłada się na obróbkę ziemniaków w temperaturze powyżej 200°C. Czyli solanina mogłaby się rozłożyć we frytkach, w ziemniakach pieczonych mógłby być już problem, zaś w gotowanych w ogóle by pozostała nietknięta. Dlaczego zatem gotowane ziemniaki nie trują? Pewnie zaraz mi wyjedziecie z tezą, że solanina rozpuszcza się w wodzie, więc przechodzi do wody. A wcale że nie! Solanina rozpuszcza się w wodzie bardzo słabo, ale to bardzo, bardzo słabo. Poza tym co by wtedy było ze zdrowotną mocą wody po gotowaniu ziemniaków? Albo kartoflanką? Aaaaa trująca zupa ziemniaczana! Ło matko, ale by było! Prawda jest dużo prostsza: solanina w miąższu bulwy ziemniaczanej, czyli tego, co my zjadamy, występuje w bardzo małych ilościach. Żeby się zatruć, trzeba by zjeść ogromne ilości ziemniaków.
To gdzie ta solanina jest? Solanina gromadzi się w skórce ziemniaka. Dlatego nawet najbiedniejsze osoby obierają ziemniaki. Po drugie solanina występuje w tkankach aktywnych metabolicznie, a bulwa to organ przetrwalnikowy – śpi i nie metabolizuje. Ogromne ilości solaniny są w kiełkach, czyli tych białych guzkach wyrastających z oczek ziemniaków na wiosnę. Tych absolutnie nie wolno zjadać! W łodygach, liściach, kwiatach, nasionach ziemniaków stężenie solaniny jest bardzo wysokie. Czyli NIE JEMY żadnych innych części ziemniaka niż bulwy.
Na pewno słyszeliście, że nie wolno jeść zielonych ziemniaków. Dlaczego, skoro solanina jest biała? Dlatego, że ziemniak, który był wystawiony na działanie światła budzi swoją aktywność metaboliczną. Zaczyna produkować zielony chlorofil, a przy okazji też solaninę. Te procesy przebiegają niezależnie. W zielonych ziemniakach zawartość solaniny dochodzi do 720 mg/kg i to już jest powód do zmartwienia, bo w normalnych ziemniakach jest 20-100 mg solaniny na 1 kg ziemniaków. Zawartość solaniny w dużej mierze zależy od odmiany ziemniaka, obecnie kontroluje się jej zawartość w odmianach wypuszczanych na rynek.
Natomiast w skórce ilości solaniny przekraczają 2000 mg/kg. Zakłada się, że niebezpieczne jest przyjęcie dawki solaniny przekraczające 2 mg na kg masy ciała – czyli osoba ważąca 70 kg może zjeść do 140 mg glikoalkaloidów ziemniaczanych bez uszczerbku na zdrowiu. Zatem półtora kilograma wysokosolaninowych ziemniaków krzywdy nie uczyni, zaś niskosolaninowych można spokojnie zjeść nawet i 5 kg. Oczywiście każdy z nas jest inny i inaczej reaguje, dawki bezpieczne są wyznaczane dla 95% populacji, ale nie wiemy, czy może akurat nie jesteśmy bardziej wrażliwy.
Skórek ziemniaczanych nie powinno się jeść, choć skórki z dwóch-trzech ziemniaków nie będą niebezpieczne. Zielonych lub kiełkujących ziemniaków też nie wolno jeść! (Choć teoretycznie głębokie smażenie powinno zlikwidować solaninę i w jednych i drugich, to jednak nie namawiam do testowania zielonych frytek.) I nie należy jeść gorzkich ziemniaków, ponieważ bulwy o wysokiej zawartości chakoniny i solaniny zmieniają smak i ta gorycz jest dla nas sygnałem alarmowym, nawet jeśli ziemniak nie zmienił koloru na zielony.
Wyższe stężenie solaniny występuje w młodych ziemniakach, bo one są bardziej aktywne metabolicznie, niż ziemniaki jesienne przystosowane do zapadnięcia w sen zimowy, bo w tych metabolizm jest wyciszony. No i mamy następny zonk, bo przecież młode ziemniaki mają większą wartość odżywczą, więcej błonnika, więcej białka, niższy indeks glikemiczny, no i cholercia, są smaczniejsze niż stare bulwy. No jak żyć?! Jak żyć?
Kolejnym czynnikiem, który indukuje wzrost stężenia solaniny, jest temperatura. Jeśli ziemniaki są przechowywane w cieple (powyżej 20°C) – budzą się, zaczynają kiełkować i produkują solaninę. Ale! Jeżeli ziemniaki są przechowywane poniżej 5°C, to zaczynają się stresować i bronić. Jak? Produkują solaninę. Dlatego nie trzymajcie ziemniaków w lodówce, szczególnie na najzimniejszej półce, gdzie mogą podmarzać.
Dalej, nie jedzcie ziemniaków uszkodzonych, przeciętych, obitych. Bo uszkodzenie tkanki, to dla rośliny stres. A jak bulwa się stresuje, to uruchamia produkcję solaniny.
Warto wspomnieć, że alkaloidy ziemniaka mogą również powodować podrażnienia skórne i wziewne, czyli podczas skrobania młodych ziemniaków może wystąpić pokrzywka i duszności.
Solanina jest toksyną, ale ostatnio spróbowano nawet użyć jej do zahamowania rozwoju komórek raka trzustki i prostaty. Jednak to są badania in-vitro, więc, proszę, nie próbujcie leczyć chorego wujka zielonymi ziemniakami. Znów zwracam ogromną uwagę wielbicielom roślin, którzy z wielkim entuzjazmem lekceważą ostrzeżenia o toksyczności niektórych roślin, bo przecież są one lecznicze. Żeby stosować rośliny trujące w fitoterapii, trzeba się na tym naprawdę znać, a lekarstw przecież ot tak się nie zjada. Zostańmy po prostu przy spożywaniu rozsądnych ilości ziemniaków i ogromnym bogactwie różnorodnych warzyw.
I jeszcze jedno: chakonina jest dużo bardziej niebezpieczna niż solanina, a w ogóle się o niej nie mówi...
A teraz zobaczmy jak to wygląda z pomidorami, szczególnie zielonymi. (Mówimy o zielonych, czyli niedojrzałych, a nie nowych odmianach, które dojrzewają na zielono.) Dojrzałe czerwone pomidory zawierają likopen (próbowano to przetłumaczyć na łykopinę – bjech!), różowo-czerwony barwnik z grupy karotenoidów, o którego niewątpliwych zdrowotnych właściwościach chyba nie trzeba wspominać. Natomiast niedojrzałe pomidory zawierają tomatynę, a jak dojrzewają jej stężenie maleje. Dlaczego zatem można jeść zielone pomidory? Na ten temat też wiele bzdur można znaleźć.
Przede wszystkim ZIELONE POMIDORY NIE ZAWIERAJĄ SOLANINY, ani żadna inna część rośliny pomidora nie zawiera solaniny. I proszę mi nie linkować Wikipedii, bo ta nie jest nieomylna i w tym przypadku podaje przestarzałe źródła. Wrzucanie wszystkich roślin psiankowatych do jednego wora jest złudne, pomidor i ziemniak wyglądają zupełnie inaczej, więc skąd założenie, że mają taki sam skład? Pomidory wytwarzają inny glikoalakaloid: tomatynę, czyli inaczej likopersycynę, a np.: bakłażany zawierają solamarginę i solasoninę, zaś bieluń, czyli datura zawiera skopolaminę i atropinę. Dawniej naukowcy nie potrafili odróżniać od siebie różnych alkaloidów i dla roślin psiankowatych wrzucali je pod jedną etykietkę: solanina.
Więc to nie jest tak, że zielone pomidory można jeść wyłącznie po podgrzaniu (np.: w sosie), bo wtedy rozkłada się solanina, przecież wiemy już, że ona jest raczej termostabilna i te pomidory trzeba by wprost zamordować fryturą. To nie jest tak, że zbiera się zielone pomidory, kiedy już zaczynają żółknąć, a wtedy zawartość solaniny się zmniejsza – to bujda. Po prostu w zielonych pomidorach nie ma solaniny. Zielone pomidory można jeść na surowo (np.: w chłodniku z zielonych pomidorów i melona lub surówce z zielonych pomidorów i fioletowej papryki), można podskubywać listki pomidora (i dodać je do sałatki), można parzyć liściastą pomidorową herbatkę. Bo w pomidorach nie ma solaniny. W zielonych częściach pomidora zawarta jest tomatyna. W liściach jest jej nawet 2000 mg/kg, w niedojrzałych owocach do 500 mg/kg, zaś w dojrzałych owocach jej stężenie nie przekracza 5 mg/kg. Zakłada się, że alkaloidy pomidora są ponad 20 razy mniej toksyczne niż alkaloidy ziemniaków. Teoretycznie dawkę toksyczną osiągnęłoby się zjadając powyżej 6 kg zielonych pomidorów, albo ponad 1,7 kg liści pomidorowych (niektóre źródła podają nawet 10-krotnie wyższe wartości poprzez ekstrapolację wyników uzyskanych dla gryzoni). Tymczasem okazuje się, że moderowane ilości tomatyny działają prozdrowotnie. Tomatyna obniża poziom lipoprotein LDL, stymuluje układ odpornościowy, chroni układ krążenia, działa przeciwzapalnie, a także może być pomocna w walce z nowotworami.
W dodatku główne alergeny pomidora gromadzą się wraz z dojrzewaniem owocu, czyli w zielonych pomidorach jest ich dużo mniej. Zatem zielone pomidory są bezpieczniejsze dla alergików niż dojrzałe.
Poza tym zielone części pomidorów mają bardzo fajny smak
Przepisy z zielonymi pomidorami:
Smażone zielone pomidory bezglutenowe
Konfitura z zielonych pomidorów
Surówka z fioletowej papryki i zielonych pomidorów
Salsa Verde z zielonych pomidorów i miechunki
Gazpacho z zielonych pomidorów i melona
Sałatka grecka Horiatiki z liśćmi pomidora
Smacznego!
Gosia
P.S. Pozostała jeszcze jedna kwestia do wyjaśnienia. Skoro zawartość solaniny w ziemniakach w mundurkach wynosi ok. 180 mg/kg, to znaczy, że aby się nią zatruć trzeba by zjeść 1,5 kg ziemniaków, to dlaczego po zjedzeniu już kilku sztuk surowych ziemniaków boli brzuch? A zakładam, że symulanci, którzy się chcieli zerwać z klasówki, zjadali raczej obrane ziemniaki. Przyczyna leży zupełnie w czymś innym. Nie potrafimy trawić surowych zbitych ziaren skrobi. Żeby nasze enzymy mogły się do nich dobrać, skrobia musi być potraktowana temperaturą. Po obróbce kulinarnej ziarna skrobiowe pęcznieją, łańcuchy się rozluźniają i można je porozcinać (pamiętacie wpis „Smak ognia”?). Z resztą zróbcie doświadczenie sami: najprostszy sposób na wykrycie skrobi to zadanie jej jodem. Zatem bierzemy surowego oraz ugotowanego kartofla i skrapiamy je jodyną. Na ugotowanym ziemniaku jodyna błyskawicznie zmienia kolor z pomarańczowego na granatowy, a na surowym potrzebuje kilku chwil, żeby spenetrować zwarte ziarna skrobiowe. Więc jeśli do naszego układu pokarmowego trafi kilka twardych, surowych ziemniaków, których nie potrafimy strawić, to nic dziwnego, że brzuch boli."
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość