autor: Yennyfer » sob lut 14, 2009 4:56 pm
Dziewczyny, a powiedzcie mi jedno, a własciwie sto rzeczy... Od czago mam zacząc, hmmmmmmm, dobra - mam rabatkę obsadzoną tulipanami, żonkilami i innymi roślinkami kwitnacymi wiosną. No i mam nadzieję, ze zakwitną mi wiosną ładnie. Jak przekwitną, to jak pamietam, babcia kosiła je przy samej ziemii i tak sobie do nastepnej wiosny czekały, czasem się rozmnażały i wyłaziły np kolejne. Ja mam cichą nadzieję, ze w tym roku też tak będzie. Ale problem mam w tym, ze zamierzam dokupić zaraz już cebulki kolejnych kwiatków - canny, mieczyki, no i całamasę lilii i liliowców, bo uwielbiam te kwiaty. No i jak ja wsadzę cebulki w kwietniu w miejsce tych przekwitniętych żonkili czy narcyzów, czy tulipanów to wyrosną mi te kwiaty??? I jak miedzy nimi posieję jednoroczne z nasion, to też cebulkom przekwitniętym nic nie będzie????
Mam na wsi jedną odmianę liliowca, pamiętam, że kwitnie tam od zawsze, taka pomarańczowo - żółta mocno brudząca nos. Babcia nazywała ją smolinosem. Piszecie tu o wykopywaniu cebul, przechowywaniu ich itd. Ale ten mój pomarańczowy liliowiec siedzi w ziemii, nic go nie rusza, nigdy nie wymarzł, nawet jak wywaliliśmy dużo bo poprawialiśmy fundament to i tak odbił. Jakby z żelaza był. No więc stąd moje pytanie, czy cebule trzeba koniecznie wykopać, opisać i przechowywać do wysadzenia(nie chodzi tylko o liliowce,ale ogólnie pytam), czy można je zostawić w ziemii???
u mnie nornic chyba nie ma, bo np. kępa żonkili kwitnie w jednym miejsu juz od conajmniej 30 lat. lilie rosną przy samym domu, myszy co roku w dom zimują, choć nie mają co tam jeść, ale lilii nie ruszają