Od kiedy dowiedziałam się o ich istnieniu wiedziałam że stanę na głowie żeby mieć je w ogrodzie
Na mojej kamienistej wapiennej glebie rzeczywiście wymagało to trochę gimnastyki - ale mam nadzieję że się uda. A jak nie - i tak będę próbować dalej
Zależało mi najbardziej na jak najwcześniejszym kwitnięciu i zapachu, więc po długich studiach wybrałam 'Pallidę' jako najlepszą pod tym względem z dostępych w Polsce (a jeśli kiedyś dorwę to jeszcze kupię
Hamamelis vernalis 'Sandra'
) Udało mi się wytrzymać z niekupowaniem jej przez internet, z racji tej że oczary źle znoszą większe cięcie to chciałam sobie wybrać pasująco mi uformowany krzaczek, ale jak zobaczyłam że ta odmiana jest wśród innych w naszym centrum ogrodniczym - wiedziałam że przepadłam
Tak więc jest Pallida, miejsce dla niej prawie gotowe, ubrała się już w swoją jesienną cytrynową szatę
Zobaczymy jaka będzie zima i czy zakwitnie w lutym
I już właściwie wychodziłam z wybraną Pallidą ze sklepu, ale odkładałam na miejsce powyciągane rośliny i zobaczyłam że liście jednego z oczarów Arnold Promise (którego z żalem odrzuciłam w eliminacji, bo jest jednym z najpóźniej kwitnących) robią to do czego wzdychałam wcześniej widząc zdjęcia w internecie czyli nabierają jesiennych barw przypominających pawie oczy...
To jedyna odmiana która tak robi (może jeszcze Diana, na niektórych zdjęciach też tak ma) - ba! To jedyna znana mi roślina która tak robi
Mowy nie było - rozsądek mi się wyłączył, drugi oczar wylądował w koszyku
Miejsce się znajdzie, będzie w grupie krzewów przy altance. Mam tylko nadzieję że doczeka aż będę go tam mogła posadzić bez obaw o stratowanie koparką
W każdym razie najpierw liście były zielone, tylko podbite lekko brązem, potem wyglądał tak:
Tydzień później (26.09) już tak:
Po trzech następnych zimnych nocach:
I w dzień wyjazdu 30.09:
Mam nadzieję że jeszcze utrzyma jakieś liście jak wrócę...
A przede wszystkim że będzie się równie fantastycznie przebarwiać rosnąc w gruncie