Rewelacja!. Wsiąkłam w temat na 2 godziny Jak nic wracam do tej techniki, bo co nieco już tak robiłam Widzę, że jakoś życie i różne sprawy chyba wstępnie mnie przygotowały, bo właśnie działka moja leży odłogiem od jesieni ...nie było czasu jej obrobić i została taka opuszczona. Niewielkie doświadczenie w tym zakresie już posiadam ale zacznę od kupienia i przeczytania wymienionych w artykule książek.
Też przeczytałam z zainteresowaniem O tych ziemniakach tak sadzonych już drugi raz gdzieś słyszę - musi coś w tym być Tylko skąd tu wziąć niebalotowaną słomę? (pomijając już skąd w ogóle słomę wziąć ) Nie do końca też rozumiem skąd ten gość bierze ściółkę żeby poprzykrywać te wszystkie grządki które uprawia. Niektóre warzywa przeciez zbiera się później niż da się posiać nawóz zielony. Chyba że ma osobne grządki do uprawy czegoś co można ściąć na ściółkę?
Na pewnym blogu (musiałabym poszukać) dziewczyna własnie eksperymentuje z uprawą na kostkach słomy i też sadziła bodajże ziemniaki, w każdym razie miała inwazję ślimaków Sama zastanawiałam się nad taką uprawą i obserwowałam jej poczynania, ale zrezygnowałam.
tutaj jest blog http://ogrodniczaobsesja.blogspot.com/2 ... -somy.html sporo jest tematów o uprawie kostki, trzeba poszukać we wcześniejszych i późniejszych ktoś jeszcze pisał o tych kostkach na jakimś blogu... ale czy znajdę?
Może to i się gościowi sprawdza w wybitnie kontynentalnym surowym klimacie, u nas są jednak zupełnie inne warunki i problemy (jak te wspomniane ślimaki, różne typy gleb i stosunki wodno-powietrzne, patogeny, itp., itd.). Koła to on nie wynalazł, ale w pewnych sprawach ma rację jak np., że czarny wymuskany ugór nie ma wiele wspólnego z naturą
"Z obecnego kryzysu są dwa wyjścia: normalne i cudowne. Normalne to takie, że Matka Boska jak zwykle zrobi cud i nas uratuje - a cudowne, że wszyscy zaczną uczciwie pracować, wypełniać swoje obowiązki itd."