Za pierwszym razem (zgodnie z przepisem i zamiarami) było chaczapuri. Przepis wygrzebałam na jakiejś rosyjskojęzycznej stronie w internecie. Szukałam, bo w restauracji (sieciówka CHACZAPURI w Krakowie) to danie mi nie smakowało, znałam go z innej "półki".
Tym razem zamieniłam mleko na wodę i zrobiłam śniadaniową wariację na temat gruzińskiego chaczapuri
Przepis:300 g mąki pszennej
200 ml ciepłego mleka
paczuszka (7g) suchych drożdży
pół łyżeczki cukru
łyżeczka soli
dwie małe łyzki oleju
pół jajka (ja daję żółtko z częścią białka, pozostałe białko wykorzystuję do posmarowania ciasta).
Wymieszać suche składniki, dodać mleko z rozbełtanym jajkiem, wyrobić ciasto, dodać olej, odstawić do wyrośnięcia.
Nadzienie:3-4 rodzaje serów startych na tarce: koniecznie żółty i mozarella (Mlekowita robi taką mozarellę w kostce do zapiekanek i pizzy), dodatkowo kozi twardy (z Lidla) i typu greckiego (takie płaskie kostki sera sałatkowego np z Lidla)
posiekane zioła z dużą ilością natki pietruszki
kilka plasterków chorizo, pikantnej salami albo innej wędliny według uznania.
Opakowania serów na 4 zdjęciu (żółty gouda był na wagę, bez opakowania).
Ciasto podzielić na 6 lub 8 części, każdą rozciągnąć rękami na dość cienki placek. Nałożyć ser kozi i pokruszony ser sałatkowy, posypać grubo ziołami, przy brzegu nałożyć kawałeczki chorizo, posypać pozostałymi rodzajami sera. Boki założyć (jak listwę w spódnicy
)na nadzienie, przyklepać ręką. Ułożyć na papierze na blasze, posmarować jajkiem. Piec w temp ok 190 - 200 st C przez 15-20 min (zależnie od kuchni). Dobre na gorąco i na zimno, jako dodatek dodać ajvar albo ljutenicę (przepisy podawałam w przetworach) lub inny sos paprykowy. Smakuje nawet na drugi dzień (jeśli zostanie
)