A teraz twaróg
Poiżej wklejam oryginalny przepis farmerki, ale ja podchodzę do niego z coraz mniejszym nabożeństwem...
Mleko kupuje w sklepie - ma byc to mleko o krótkiej dacie trwałości. Może ostatecznie być w woreczku, ale odkryłam, że najsmaczniejsze jest sprzedawane w litrowych plastikowych butelkach "Polskie świeże mleko" Mlekovity. Jest w sieci Carrefur, jest tez u nas w osiedlowych sklepach - rzućcie czasem z ciekawości okiem, może i u was też. To mleko nastawiam do kiszenia w jakimś garnku (żeliwnym, bo go lubię, lub emaliowanym) i dokładam łyżeczkę śmietany. W sumie od mleka ważniejsza mam wrażenie jest śmietana - ja mam juz taka wypróbowaną, z OSM Hajnówka. Chodzi ogólnie o to, że
nie może być homogenizowana - wszystkie przetwory mleczne są obecnie homogenizowane chemicznie i mleko po nich sie psuje zamiast kwasić.
Jak po 2 - 3 dniach mleko sie ukwasi trzeba go delikatnie i powoli podgrzewac - mam to szczęście że mamy elektryczną płytkę na kuchni.
Moment w którym trzeba przestac podgrzewac trzeba wyczuć na oko - powinno dać się palec wsadzic do środka, ma być mocno ciepłe, ale ma nie parować. Wyznacznikiem jest też to, że serwatka (to w czym pływaja grudki scinającego sie kwaśnego mleka) przestaje być biała i mętna, tylko żółtawa i przeźroczysta. Im mniej mieszania, tym smaczniejszy. Zbyt przegrzany twaróg jest po ostygnięciu twardy i suchy - za malo dogrzanego nie udało mi sie jeszcze zrobić
, ale w każdym razie jest delikatny i miękki. Łyżką cedzakową wyjmuję te skrzepy serkowe i wykładam do durszlaka. Po obcieknięciu i ostygnięciu (kilka godzin) robię hop na talerz - a potem już tylko walka, kto zje pierwszy
Ja robię z reguły z trzech litrów mleka, bo tyle mi do garnka wchodzi, ale możecie na początek robić też z mniejszej ilości.
Lojalnie ostrzegam - jak się zacznie, to trudno przestać
(pełen przepis wraz z poglądowymi zdjęciami znajduje się na
http://wino.org.pl/forum/viewthread.php?tid=14620 )
Twaróg farmerki - Ilustrowany samouczek
Teraz weźmiemy się za nasz polski, tradycyjny twaróg. A może to nie jest taki tradycyjny, bo dookoła same suche gnioty...
Mleko prosto z udoju przecedzam wprost do kociołka emaliowanego. Zostawiam w spokoju w ciepłym miejscu. Można zakwasić 1/2 litrem mleka zsiadłego,ale nie jest to konieczne. Jeśli ktoś ma mleko UHT ( całkowicie zabite, a więc i czyste mikrobiologicznie) musi je zakwasić własnie mlekiem zsiadłym lub kwaśną śmietaną Szczepi w ten sposób swoje mleczko bakteriami właściwej fermentacji mlekowej.
Tak więc mleko się zsiada - mój skrzep jest zwarty, łychą go można prawie kroić.
Teraz druga część operacji - parzenie.
Rozpalam ogień w klasycznej kuchni opalanej drewnem. Ale jeśli ktoś nie ma, to doskonale do tej roli nadają się kuchenki z palnikami elektrycznymi lub płytą ceramiczną. Musicie ustawić gar na największym palniku i włączyć go na najmniejszą moc. Ogrzewanie musi przebiegać POWOLI. Dobry ser nie znosi pośpiechu. Mieszam go pomału drewnianą łyżką - żadnego gwałtownego merdania, bo ziarna będą małe, a w efekcie ser zbity.
Ogrzewanie trwa dość długo - trudno mi określić czas, również i koniec operacji - garnek ma być dobrze ciepły - mogę go dotknąć dłonią, ziarna duże a serwatka wyraźnie oddzielona. Na pewno czas ogrzewania nie przekracza godziny - a zalezy to także od wielkości gara. Małe ilości mleka ogrzewają się szybciej - logiczne.Ziarna muszą na tyle ogrzane, że nie będą zatykały sitka, którym będę je wyławiała. Jak będą za słabo sparzone - pierwsza porcja " zamuli" dokładnie sitko - to jest pewna wskazówka...
Teraz wykładam ser na cedzaki. NIE WYLEWAM - WYKłADAM! Robię to przy pomocy perlonowego sita - nabieram porcję z kociołka i wykładam delikatnie na cedzak. Nakładam, nakładam... każdy cedzak aż do pełna.
I pozostawiam do spokojnego odcieknięcia. Bez żadnego ściskania, przywalania talerzykami i obciążania kamlotami. Twaróg spokojnie do rana odcedza się sam. Rano przychodzicie do kuchni, cedzak przykrywacie dużym talerzem.... i robicie twarogowi salto ! I oto na talerzu macie piękną twarogowa babę, z takimi ślicznymi cycuszkami od cedzakowych dziurek
Twaróg zrobiony według tego przepisu jest miękki, wilgotny, lekko kwaśny, po przekrojeniu ma błyszczącaą, gładką powierzchnię. Uwielbiamy go wcinać polanego lipowym miodem z własnej pasieki... co ma zgubne skutki widoczne w bioderkach
Dobrze jest taki twaróg wstawić do lodówy - zahamowuje to fermentację, a schłodzony staje się bardziej kremowy. Smacznego !.