W oczku wodnym zadomowiły się żaby...
Przyznam się szczerze, że miałam ochotę ponazywać je imionami
bo przez jakiś czas widywałam trzy stałe bywalczynie.
Najpierw pływała duża żaba biała w czarne wzory, ale nie udało mi się jej sfotografować. Teraz jej nie widzę, być może się wyniosła albo koty ją dorwały. Albo się gdzieś skutecznie chowa.
Ta zielona żabka była niezbyt wielkich rozmiarów. Była bardzo zwinna i jeśli tak można określić bardzo wesoła. Skakała sobie do wody z kamieni jak z trampoliny i znów wychodziła na brzeg i znów skakała. Albo siadała sobie u wylotu wody spływającej do oczka i tam się kąpała. Zawsze wieczorem tak sobie dokazywała ale trzeba było zachować ciszę bo była bardzo płochliwa. Cudem udało mi się ją sfotografować. Na drugim zdjęciu już widać że się schowała.
Teraz też jej nie widzę... Mam nadzieję że gdzieś siedzi schowana.
Widzę natomiast codziennie tę ropuszkę, ciemną z zielonym paskiem na plecach. Wygrzewa się na słońcu, ale jak mnie widzi to chlup do wody.
Któregoś dnia tak się wygrzewała że nawet nie zareagowała kiedy przyszłam z aparatem
odbyła się wtedy cała sesja zdjęciowa
Zanosi się na to że będzie jeszcze więcej żabek bo pływa w wodzie mnóstwo kijanek, ale takich dużych jak ryby. Zresztą na początku myślałam że to ryby ktoś mi podrzucił, ale jednak ryby nie mają przednich łap