Anamaria pisze:wandalka chwastowa pisze:Wac musisz zaprosić do siebie Pszczółkę Maję i Gucia bo Ci kwiatki przekwitną i ogórasów nie posmakujesz.
Chyba, że sam się zabierzesz za ich zapylanie
![Laughing [lol]](./images/smilies/icon_lol.gif)
pędzelkiem!
Nowe "mutanty" podobno już nie potrzebują zapylaczy
Moje 40 już całkiem ładnych sadzonek szlag trafił jednej nocy i nie było rzadnych mrozów - poprostu deszcz i zimno...
Tradycyjnie wysiewam (z nasion własnych) co jakiś czas po około 20 szt w opakowania po jugórtach i temu podobne...
Ładnie wykiełkowały, hartowałem na balkonie, chroniłem przed ulewą i nagłym wielkim słońcem i było OK
Wywiozłem na działkę dwa dni było dobrze i nagle padły - mam w odwodach następne siewki

w końcu któreś trafią w swój czas
PS.
Własne jednak mają inny smak.
Paczuszka najtańszych nasion ok 3 zł - wychodzi z tego ok. 20 roślin.
Pryskać tego nie chcemy niczym
Glebę mam bardzo słabą - nie powinienem tam uprawiać takich "cudaków"
W ubiegłym tygodniu na bazarku można było kupić ładne "korniszonki" po 5 zł za kg - w sam raz na małosolne
A jednak wolę poczekać i siać po swojemu
Jak dotąd sprawdzone u mnie: nasadzić tego wiele i gdzie się da - zebrać w odpowiedniej fazie małe ogórasy, a jak roślina zaczyna wykazywać obiawy choroby - natychmiast aut - rzadnych oprysków (moim zdaniem i tak nie skuteczne w otwartym polu) a tak jak mrówki czy Rosjanie w ilości "nasza siła"
Zwykle zdążę zebrać od 3 do 7 ogóreczków b. małych i aut.
Jak bym to pryskał, przykrywał i inne takie to już prędzej siałbym do donic na parapecie - co i tak czasem mnie się zdarza
mietek
![Laughing [lol]](./images/smilies/icon_lol.gif)