Moja klinika rododendronów

Również iglaki, żywopłoty i pnącza

Moja klinika rododendronów

Postautor: Cebulka » czw sty 24, 2019 11:41 pm

Zakładam osobny temat, bo w ten sposób może lepiej będzie śledzić losy moich podopiecznych na nowej drodze życia ;)

Zresztą trudno powiedzieć co jeszcze trafi tu do mnie - u mamy jeden ledwo zipie, u dziadków też nie wszystkie wyglądają tak jak powinny... Nie odmówię, chociażby dla eksperymentu. Jakby ktoś wyrzucał coś co u niego już nie zdobi i wkurza - biorę [lol]

Rzecz zaczęła się właściwie od dwóch krzaczków od Magdziołka [tuli]
To Baden Baden i roboczo nazwany 'różanecznik Andrzeja' zanim zakwitnie i spróbujemy zidentyfikować.

Dostałam je 21 kwietnia 2018 :)
Krzaki spore, Baden Baden ma już prawdopodobnie kilkanaście lat [szok] Nie tak łatwo było je wsadzić do auta [ubaw]

1. Baden Baden - ten po prawej
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

i 2. - różanecznik Andrzeja
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Podjęłam od razu decyzję że ten Andrzejowy obciąć, bo wyglądał łysawo u góry za to miał dobrze rokujące młode przyrosty na dole. Wszystkie liście z brązowymi brzegami więc można od razu podejrzewać że przede wszystkim coś jest nie tak z poziomem ph gleby (wszelkie choroby objawiają się raczej jako plamki na środkowych partiach liści). Zostawiłam jedną gałąź bo miała pąk wyglądający na kwiatowy - ale opadł nie rozwijając się. Baden Baden z kolei wygląda całkiem nieźle, podoba mi sie ta szara gładka kora - gałęzie zostają w całości, planuję zrobić z niego drzewko, mam nadzieję że mimo wieku i zdrewnienia wiązki przewodzące w gałęziach wciąż są sprawne.

Doraźnie oba krzaczki zostały otrzepane trochę z ziemi oraz wymoczone w wodzie z dodatkiem kwasku cytrynowego i octu oraz zapakowane w worki i przewiezione do domu :)
Obrazek Obrazek Obrazek


Ciąg dalszy - następnego wieczora [papa]
Śpieszmy się czynić dobro
Awatar użytkownika
Cebulka
Administrator
 
Posty: 14922
Rejestracja: ndz lut 11, 2007 5:25 pm

Re: Moja klinika rododendronów

Postautor: Cebulka » ndz sty 27, 2019 10:58 pm

Dalej było tak :D

W mojej 'kwaśnej rabacie' wykopałam odpowiednio szeroką dziurę, miałam namoczony kwaśny torf i różne kwaśne dodatki (stare trociny iglaste, chyba jakąś ściółkę itp) oraz siarkę. Dziurę sypnęłam obficie siarką i nasypałam do niej mieszanki tych wszystkich dobroci prawie do pełna, bo rododendrony podobno MUSZĄ być sadzone tak, żeby góra bryły korzeniowej była na wierzchu, nie wolno przysypywać jej od góry ziemią, tylko ściółką.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

I teraz chwila prawdy, chociaż przede wszystkim dla zaspokojenia ciekawości - co tam słychać w korzeniach [skrob]
Słychać było jak widać nienajlepiej [strach] - kolor płynu Helliga wskazuje przy korzeniach Baden Baden coś na moje oko odrobinę powyżej 6, a u tego Andrzejowego to raczej w okolicach 7! A przecież o ile wiem były sadzone w torf, podsypywane... Jak widać walka o kwasowość jest nieustająca ;)
Obrazek Obrazek

Żeby nie było że tylko inni mają rododendrony wymagające kuracji ożywiającej... Mam i ja swojego wieloletniego zabiedzonego rodka [wstydzi]
Tak więc do dwójeczki nienajgorszych Magdziołkowych dorzucam numer 3 - mojego Cunningham's White. Ma jakieś... hmm 5 lat chyba, jeszcze do poprzedniego roku wyglądał nienajgorzej, kwitł, ale później w te wielkie mrozy sarny kompletnie go objadły z pąków i liści, zostało co było pod śniegiem, potem dała mu się we znaki susza... Ale żyje, dzielny jest - zobaczymy co da się z niego wykrzesać - jak nic to wyrzucić zawsze zdążę [lol] Ph pod korzeniami - nie ma lekko, ze 7 i pół [szok]
Obrazek Obrazek

I tak to wygląda moja grządka zdechlaczków, jeszcze posypanie drobną korą - i płyńcie po morzach i oceanach [salut]
Obrazek
Śpieszmy się czynić dobro
Awatar użytkownika
Cebulka
Administrator
 
Posty: 14922
Rejestracja: ndz lut 11, 2007 5:25 pm

Re: Moja klinika rododendronów

Postautor: Cebulka » ndz sty 27, 2019 11:39 pm

I teraz jak sobie radziły w ciągu roku...

5 maj 2018
Liście wciąż wyglądają nieciekawie, ale to normalne, wygląd starych liści roślin zimozielonych nawet po zmianie warunkow na lepsze się nie zienia - dopiero te co wyrosną będą lepsze :) Pąki kwiatowe niestety pozasychały po tych wszystkich przejściach - ale może to i lepiej, pewnie i tak powinnam je była oberwać a tak to mi tego oszczędziły [lol]
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

14 sierpień 2018
Właściwie bez jakiś niesamowitych zabiegów (na początku ze dwa razy spryskałam je połową dawki Magicznej Siły do Rododendronów, miały pod nogami miskę z wodą dla podniesienia wilgotności powietrza, w upały chodziłam kilkakrotnie rzeczywiście pryskać je rano wodą - tyle) krzaczki bardzo odżyły i wyglądają fajnie [jupi] Ten Andrzejowy przyrastał dwa razy, wygląda na to że wszystkie zawiązały pąki kwiatowe, liście wyglądają znacznie lepiej :D Jedynie na BB pojawiły się jakieś takie białe kropeczki. To nie choroba, raczej jakieś problemy fizjologiczne (zasolenie?) ale nic z tym nie robiłam, myślę że czas tu pomoże najlepiej :)
Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek

Oby tak dalej [kciuk2] Ale zobaczymy jak przeżyją zimę i jak będzie w następnych latach, czy mi starczy zapału żeby pilnować przede wszystkim kwasowości podłoża [rol] Oby :D


wrzesień 2018
Do mojej tymczasowej grządki zdechlaczków dołączają (wreszcie) azalie japońskie kupowane w marcu w Kauflandzie po drugiej przecenie (po 8,50 [szok] ) Wybierałam najlepsze i z dwojga złego podobno lepiej jest brać przesuszone niż zalane. Rododendrona najszybciej można uśmiercić przez utopienie (właściwie uduszenie - rododendrony i azalie potrzebują wyjątkowo dużej zawartości powietrza w podłożu), ususzenie go idzie znacznie wolniej, a śmierć głodowa (poprzez podłoże o zbyt wysokim ph rododendron nie może pobierać składników pokarmowych, ginie z głodu przy pełnym stole [strach] ) z reguły zajmuje parę lat 8)
Tak wyglądały w marcu
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Pierwszą rzeczą po kupnie takiego zdechlaczka z marketu jest oczywiście porządne namoczenie bryły korzeniowej w możliwie miękkiej wodzie (przy braku deszczówki lub wody ze stawu może być przegotowana zakwaszona kwaskem cytrynowym), najwygodniej wyjąć je do tego z doniczek bo wtedy dobrze widać czy już cała mokra. Warto też ewentualnie 'sprzątnąć' górę, wyciąć to co jest ewidentnie suche. Potem z powrotem do doniczek i patrzyć co będzie ;) Takie kupowane na przedwiośniu rozhartowane krzaczki nie poradzą sobie z mrozem, z przymrozkami też bym uważała. W każdym razie moje poszły na dwór dopiero jak już nie było przymrozków.

Gdybym miała wtedy już gotową grządkę, prawie wszystkie krzaczki doszły by do siebie. Ale nie miałam, trudno, więc stały sobie w doniczkach. Wszystko by było OK, ale jak byliśmy nad morzem to tu sporo lało i oczywiście część utopiła się na podstawkach. Tak kwitły w kwietniu:
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Tak więc wracając do września, azalie dostają wreszcie swoją (tymczasową [ubaw] ) miejscowkę :)

Przy okazji słówko o sadzeniu bo mam do tego dobre zdjęcia. Kto już dobrze o tym wie nie musi czytać, dla innych instrukcja łopatologiczna 8)
Azalia lub rododendron wyjęty z doniczki wygląda zazwyczaj tak:
Obrazek Obrazek

Tymczasem to absolutnie nie jest normalny wygląd ich systemu korzeniowego, który powinien być PŁASKI JAK TALERZ. Dlatego trzeba bryłę korzeniową rozluźnić i nawet brutalnie pociąć, tak żeby nowe korzenie mogły rozrastać się na boki. Im bardziej płasko tym lepiej :)
Obrazek Obrazek

Taki płaski naleśniczek kładziemy na przygotowanym podłożu z górką, uciskamy to wszystko razem żeby korzenie przylagły do ziemi, i od góry nie zasypujemy niczym co jest ziemią, dozwolona tylko lekka ściółka - bardzo drobna kora, stare trociny, igły itp :)

Obrazek Obrazek

A tu zdjęcie że nawet jak coś źle już wygląda (zalanie :( ) to jeszcze nie wszystko stracone... Góra zdechła, ale od dołu z pąków śpiących... [jupi]
Obrazek Obrazek Obrazek

I tak to sobie końcem września wygląda ;)
Obrazek
Śpieszmy się czynić dobro
Awatar użytkownika
Cebulka
Administrator
 
Posty: 14922
Rejestracja: ndz lut 11, 2007 5:25 pm

Re: Moja klinika rododendronów

Postautor: Cebulka » pn sty 28, 2019 12:11 pm

ZIMA 2018/2019

Końcem listopada cała grządka zdechlaczków dostała więcej ściółki oraz gałęzie sosnowe, nie tyle do osłony przed samym mrozem (jeśli przyjdzie prawdziwy mróz, trzeba będzie myśleć o czymś porządniejszym) ale przed najgorszymi zimowymi zagrożeniami dla roślin zimozielonych czyli słońcem i wiatrem.
Obrazek Obrazek

Najważniejsze jednak, że cała grządka już gotowa, wyrównana, z obrzeżeniem - jak tylko zejśdzie śnieg zaczynam pracę z przygotowywaniem dołków i wiosną przesadzanie :)
Obrazek

Azalie japońskie ładnie przebarwiły listki na czerwono, tak samo golteria :)
Obrazek

20 stycznia 2019
Rododendrony wyglądają... w sumie bardzo dobrze, tak jak powinny wyglądać rododendrony zimą przy -8 ;)
Opuszczone i zwinięte liście pomagają im bronić się przed wysuszeniem oraz ekspozycją słoneczną. Podlane porządnie przed mrozami były, lepiej być nie może :) Podobno stopień zwinięcia liści zależy od odmiany (lub gatunku od którego odmiana pochodzi). Jednym z mocniej zwijającym liście zimą jest Calsap - dlatego wyląduje u mnie bardziej na tyłach, żeby zimą nie był aż tak widoczny ;)
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Przy okazji pokażę, jak planuję po kwitnieniu znów przyciąć ten różanecznik Andrzeja. Bardzo ładnie rósł w sezonie 2018 (aż za ładnie!) w związku z tym gałęzie zbytnio wyciągnęły się do góry. Pozwolę mu zakwitnąć (ach ta ciekawość 8) i zetnę go albo jeszcze w czasie kwitnienia (podobno tak można, a kwiaty do wazonu) albo zaraz po, tu gdzie zaznaczyłam czerwoną linią.
Obrazek

Jeżeli bym tego nie zrobiła, to te małe pączki nie rozwiną się tylko pozostaną w uśpieniu, w końcu pewnie uschną i w miarę opadania najstarszych liści mój rododendron w końcu by wyglądał tak jak ten u mojej mamy czyli tak - czuprynka liści na długich suchych nóżkach ;)
Obrazek Obrazek

Temu zjawisku trzeba zapobiegać od początku, zanim powstanie, bo jak juz jest to pozostaje tylko byc jak Grosik - krótko ciąć ;)
Śpieszmy się czynić dobro
Awatar użytkownika
Cebulka
Administrator
 
Posty: 14922
Rejestracja: ndz lut 11, 2007 5:25 pm

Re: Moja klinika rododendronów

Postautor: magdziołek » śr sty 30, 2019 3:32 pm

Super, jesteś niesamowita :) podziwiam wytrwałość i zaciętość w tym, co planujesz. Aż nie mogłam uwierzyć, że ten Andrzeja tak świetnie wygląda. :) Cieszę się, że oba mają nowy dom i troskliwą opiekę.
"... miarą naszego życia są związki, które tworzymy"...
mój blog decoupage: http://madach.blog.onet.pl/
Awatar użytkownika
magdziołek
Weterani
 
Posty: 4432
Rejestracja: pn paź 15, 2007 6:28 am

Re: Moja klinika rododendronów

Postautor: Cebulka » pn kwie 01, 2019 11:02 pm

CIĘCIE FORMUJĄCE RODODENDRONÓW

Mimo ziąbu liżącego dziś po krzyżach zrobiłam porządek w moich zeszłotygodniowych zakupach rododendronowych i może komuś przyda się ta wiedza to napiszę jak potraktowałam swoje nowo kupione krzaczki, które wcale nie będą mieć ze mną łatwo [lol]

Sadzonki oczywiście wybierałam takie które wydawały mi się najładniejsze, najrówniejsze, niepowyciągane - ale i tak w niektórych było co korygować. Moim celem są zwarte, sztywne, gęste krzaczki bez wyciągniętych 'nóg'. Sadzonki ze sklepów nie traktujemy jak święte krowy - jeśli trzeba to tniemy to co jest nieładne [szef] Cięcie formujące robi się w okolicach kwitnienia - można po, żeby zachować przyjemność oglądania kwiatów, grubsze kilkuletnie gałęzie jednak wypada ciąć w okresie spoczynku rośliny więc był to ostatni dzwonek. Obcinałam dziś (z jednym wyjątkiem) tylko pędy zakończone pąkami liściowymi, po kwitnieniu będę najwyżej poprawiać jeśli dalej będzie coś rosło nie po mojej myśli [ubaw]

Co właściwie cięłam?
Ano na przykład taki Hachmann's Charmant wybrany wśród innych mimo to wyglądał przed cięciem tak:
Obrazek

Tu widać od razu że gałąź po prawej jest wyciągnięta i nie rozgałęziona odpowiednio, ma dużą szansę sprawiać problemy w późniejszym wieku, ogołocić się z liści i położyć na ziemi
Obrazek

Poza tym jest zakończona u góry pąkiem liściowym zamiast kwiatowym a z reguły jest tak, że gałąź z pąkiem kwiatowym po zakwitnięciu się rozgałęzia a taka z pąkiem liściowym znów się przedłuża jako pojedyncza, pozostałe pąki się nie uaktywniają. Tu widać dobrze różnice, jak to poznać - pąki kwiatowe są 'upasione', prawie okrągłe, a pąki liściowe ostro zakończone i smukłe. Cały ten wybujały przyrost poszedł do wycięcia nad poprzednioroczną rozetką liści z pąkami.
Obrazek

Przeglądnęłam cały krzaczek w ten sposób i po cięciu wygląda tak:
Obrazek


Kabarett z kolei chyba był zbyt późno przycięty w szkółce albo doznał jakiegos innego problemu, w każdym razie powybijały mu pąki (chyba) zimowe, bo były jakby piętro wyżej niż pąki kwiatowe zawiązane na ten rok
Obrazek

Powyłamywałam te wszystkie niepotrzebne rozetki, zwłaszcza że i tak miały tylko pąki liściowe i co tam mi jeszcze nie pasowało i wyszedł zgrabny gęsty krzaczek
Obrazek


Przy Metallice ręka mi zadrżała żeby coś ciąć, a zresztą jest dość ładnie prowadzona, porozgałęziana, wszędzie na zewnętrznych pędach pąki kwiatowe
Obrazek

Tak więc stare przyrosty zostawiłam bez ruszania, poobrywałam tylko wszystkie pąki liściowe z gałązek które były nimi zakończone (można tą czynność robić też później, typowo razem z usuwaniem przekwitłych kwiatostanów)
Obrazek Obrazek


I jeszcze moje największe szaleństwo, tak się zastanawiałam czy nie wstawić zdjęć tych krzaczków dopiero za jakieś 3-5 lat, ale co tam - najwyżej nic mi z tego nie wyjdzie, rododendron kosztował 30zł, azalia zdaje się 15, więc powiedzmy że finansowo przeżyję jak mi nie wyjdzie a będziecie mogli na bieżąco śledzić postępy tego projektu [wariat] 8)

Chodzi o to że lista roślin które bym chciała jest długa a miejsca nie za wiele, stąd pomysł 'pójścia w górę' z krzewami. Ogólnie rzecz biorąc krzewy 'na nodze' powstają poprzez szczepienie odmiany docelowej na podkładce z jakiejś odmiany szybkorosnącej. Robić podkładek i szczepić jednak może nie zamierzam, ale tak się zastanowiłam czy nie będzie prościej po prostu wyprowadzić krzewy w górę? [mysli] Z tą myślą zostały kupione dwa krzaki pasujące kolorystycznie do swoich sąsiadów. Jeden z nich to rododendron Królowa Jadwiga a drugi to azalia Oxydol. Najpierw myślałąm ciąć je w czasie kwitnienia i kwiaty do wazon - ale lepiej dla nich będzie jak zrobię to teraz, zanim ruszą z delegacji.
Najbardziej bolało cięcie Jadwigi, wprawdzie krzew krzywy i wybiegnięty w górę (specjalnie taki wybrałam ;) ale jednak żal...
Obrazek

Mam nadzieję że od tego cięcia wyprostuje się główna gałąź ;)
Obrazek

Azalia Oxydol 'obsmyczona' na podobnej zasadzie [lol]
Obrazek
Obrazek

Podobno nie jest dobrze od razu usuwać wszystkie gałęzie bo wzmancniają one całą 'pień' i powodują że szybciej grubieje - dlatego na obu krzaczkach zostawiłam słabsze gałęzie, niech sobie narazie rosną :)
Śpieszmy się czynić dobro
Awatar użytkownika
Cebulka
Administrator
 
Posty: 14922
Rejestracja: ndz lut 11, 2007 5:25 pm

Re: Moja klinika rododendronów

Postautor: tomicron » wt kwie 02, 2019 11:23 pm

Odważne ruchy i chirurgiczna precyzja 8) [hi]
"Z obecnego kryzysu są dwa wyjścia: normalne i cudowne. Normalne to takie, że Matka Boska jak zwykle zrobi cud i nas uratuje - a cudowne, że wszyscy zaczną uczciwie pracować, wypełniać swoje obowiązki itd."
Awatar użytkownika
tomicron
Weterani
 
Posty: 3286
Rejestracja: sob maja 10, 2008 10:30 pm

Re: Moja klinika rododendronów

Postautor: Sz_elka » śr kwie 03, 2019 11:08 am

Szkoła Grosika i Tomikrona! :P
Elka
Awatar użytkownika
Sz_elka
Weterani
 
Posty: 5359
Rejestracja: sob sty 27, 2007 8:42 pm
Lokalizacja: Katowice

Re: Moja klinika rododendronów

Postautor: Cebulka » pt kwie 05, 2019 10:06 pm

Prawda Elu [tuli]

Z tą precyzją nie tak łatwo [skrob] Właśnie szukam jakiegoś sekatora do precyzyjnych cięć, bo zwykły sekator ma trochę zbyt duże i szerokie ostrza żeby wchodzić w gęstwinę liści... [skrob] Może by jakimiś grubymi nożycami ciąć [skrob] ? Nożycami do kurczaka? ;>
Śpieszmy się czynić dobro
Awatar użytkownika
Cebulka
Administrator
 
Posty: 14922
Rejestracja: ndz lut 11, 2007 5:25 pm

Re: Moja klinika rododendronów

Postautor: tomicron » sob kwie 06, 2019 10:32 pm

Są jeszcze nożyce do przerzedzania zawiązków... Takie bardzo smukłe :)
"Z obecnego kryzysu są dwa wyjścia: normalne i cudowne. Normalne to takie, że Matka Boska jak zwykle zrobi cud i nas uratuje - a cudowne, że wszyscy zaczną uczciwie pracować, wypełniać swoje obowiązki itd."
Awatar użytkownika
tomicron
Weterani
 
Posty: 3286
Rejestracja: sob maja 10, 2008 10:30 pm

Re: Moja klinika rododendronów

Postautor: Cebulka » pn kwie 22, 2019 10:11 pm

Dzięki za pomysł Tomku, przeglądam internet i to będzie chyba właśnie to co mi potrzeba [jupi] [tuli]
Śpieszmy się czynić dobro
Awatar użytkownika
Cebulka
Administrator
 
Posty: 14922
Rejestracja: ndz lut 11, 2007 5:25 pm

Re: Moja klinika rododendronów

Postautor: amita » sob maja 11, 2019 9:27 pm

Tomek wrócił :D
Gwiżdżę na wszystko,zadzieram głowę,oglądam drzewa mandarynkowe.A sekret tego jest wciąż ten sam,że ciasny kaftan na sobie mam.
Awatar użytkownika
amita
Weterani
 
Posty: 7634
Rejestracja: śr lut 28, 2007 7:37 pm

Re: Moja klinika rododendronów

Postautor: Cebulka » pt paź 04, 2019 9:26 pm

Może uzupełnię że w tym sezonie moje rehabilitowane krzaczki miały się całkiem-całkiem ;)
Baden-Baden kwitł, liście chyba lepsze niż były rok temu (chociaż wciąż widać że mają blaszki miażdżycowe w tętnicach czy jakieś inne problemy z przewodzeniem [ubaw] )
Cunningham's White też miał jednego kwiatuszka :)
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Oczywiście biedne krzewy łatwo dalej ze mną nie mają [ubaw2]
Żaden pąk liściowy jako pojedyncze przedłużenie gałązki nie ma prawa zostać na miejscu ;)
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Rododendron Andrzeja nie kwitł więc nie ma bezpośrednich zdjęć, ale tu go na zbiorówce widać na pierwszym planie
Obrazek
Tak ładnie rozgałęził się z tych górnych pięter że w końcu go nie ścięłam jak planowałam ;)

Jesiennej portretówki też nie mam, ale tu jest po prawej.
Nie jest jasne dlaczego nie zakwitł wiosną... [skrob] Być może przemarzły pąki? Zobaczymy jak będzie w 2020 :)
Obrazek
Śpieszmy się czynić dobro
Awatar użytkownika
Cebulka
Administrator
 
Posty: 14922
Rejestracja: ndz lut 11, 2007 5:25 pm

Re: Moja klinika rododendronów

Postautor: Cebulka » śr mar 04, 2020 11:04 pm

Co tam u moich krzaczków słychać... :)
A nieźle odpukać słychać :) Zima była łaskawa jak narazie, chociaż wbrew pozorom teraz przed nimi chyba najcięższy czas - silne zimne wiatry, grzejące już słoneczko i przymrozki nocą [skrob] Ale jestem dobrej myśli [kciuk2]

Baden Baden pięknieje :)
Liście znacznie ładniejsze niż w zeszłym roku [jupi]
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Rododendron Andrzeja znów ma duże pąki kwiatowe, zobaczymy czy rozwiną się w tym roku. Nie za ładna ta wysypka na dolnych liściach - trzeba obserwować :)
Obrazek
Jak tak na niego patrzę to przydało by się go nieco obniżyć - na pewno ta najwyższa gałąź powinna wylecieć ;>

I zupełnie nie do wiary - Cunningham's White ;)

Tak było jesienią 2018
Obrazek

A tak jest dziś, półtora roku póżniej :D
Obrazek
Śpieszmy się czynić dobro
Awatar użytkownika
Cebulka
Administrator
 
Posty: 14922
Rejestracja: ndz lut 11, 2007 5:25 pm


Wróć do Drzewa i krzewy ozdobne

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości