autor: Yennyfer » sob maja 09, 2009 6:19 pm
Moje glicynia nadal stoi, żywa, ale ani listka nie puściła.
Opisywałam już w SB, idę sobie w czwartek ulicą Ogrodową, wiatr zimny wieje, ja zła, ze mnie wygnano w taką pogodę - a tu nagle kiść kwiatow glicynii spadła mi pod nogi. Ja głowę w górę - a tam na wysokości 2 piętra ogrom kwiatów, kisć na kiści, kolor bladoniebieski. Ta glicynia mui mieć sporo lat, i pomyslec, ze od 6 chodzę tamtędy i nigdy jej nie widziałam. Fakt, na wysokości moich oczu jest sam pień, a pień jak to pień, nie pisze na niem glicynia. Korona wyżej - ale nigdy nie widziałam kwitnącej. Widocznie jak urosła do tarasu na tym 2 piętrze i dostała słonka(bo to taka dobrze zacieniona ulica) to zakwitła. Cudo. Muszę namierzyć własciciela i zapytać czy zdjecie mogę zrobić.
Może nie na temat,ale moje miliny żyją - ich nie zamordowałam.