Moja opinia o opryskach, czy podlewaniu pokrzywą jest taka:
Bardzo często pomaga, czasem całkowicie likwiduje problem. Stymuluje zarówno wzrost roślin jak i sprzymierzeńców - obrońców ( mikroorganizmy, owady itp.).
Wymaga jednak pewnej ciągłości stosowania, bo o ile ciągłe stosowanie jakichś środków typowo chemicznych uodparnia choroby, to pokrzywa nie powoduje tego. Jeśli weźmiesz np. Marshal na mszyce, to dość skutecznie pozbędziesz się i mszyc, i biedronek, i mrówek ( i innych, ale rozważmy dla uproszczenia te 3 przypadki). Słowem zabiłeś i wroga (mszyce), i sprzymierzeńca (biedronka – zwłaszcza jej „pokraczna” larwa), i „kumpla” mszyc (mrówka, bo ta nie zabija mszyc, a je tylko „doi” ze słodkiej wydzieliny, ale też i opiekuje się tymi mszycami).
Skład chemiczny pokrzywy jest zapewne ciekawy zwłaszcza po przefermentowaniu. Czyli owa gnojówka z pokrzyw na pewno oprócz azotu i innych składników w tym mikroelementów zawiera bodajże aldehyd mrówkowy (HCOOH potocznie 40% -owy zwiemy formaliną). To właśnie to, co nas parzy. Przypuszczam, że on to właśnie radykalnie zmienia mikroorganizmy w swoim zasięgu, a i ma wpływ na takie np. mszyce. Być może, gdyby mrówka (też pszczoła) nie zlizywała owej słodkiej wydzieliny, to te mszyce „utopiły” by się we własnym „G”, bo to „G” stało by się pożywką dla drobnoustrojów, a te w ostatecznym skutku, zaczęły by się rozwijać nawet w tym „końcu brzydko zwanym” mszycy powodując jej „zgon”. Słowem mrówka i pszczoła w tym wypadku nie jest naszym sprzymierzeńcem.
Prócz tego sądzę, że podlewanie (przez polewanie liści, bo to raczej nie jest oprysk drobnokropelkowy, choć taki też godny uwagi) pokrzywą nie tylko nawozi i „broni”, ale i ma wpływ na „całokształt”!
Tak naprawdę tego azotu jest mało, bo podczas fermentacji „zjadły” go mikroorganizmy, ale one też kiedyś „zejdą z tego świata” i w końcu roślina będzie miała swój azot i to w najwłaściwszej dawce. W tym czasie gleba się poprawi, nabierze gruzełkowatości, pojawi się dodatkowa próchnica, woda… Jakież to cenne na „piachudrach” polodowcowych Kaszub!
Kiedyś zdziwiłem się, gdy rolnik spod Malborka powiedział:
- Panie, tu sama glina w tym ogródku! Żeby tak trochę piasku…
A ja wtedy pomyślałem o tym moim piasku kaszubskim:
- Oj! Choćby trochę gliny…
Obaj nie mieliśmy racji.
Tak naprawdę piasek może być urodzajną glebą. Bardzo świeżą i sprawną. Szybko osuszy się po deszczu, a sprzymierzeńcy tacy jak pokrzywa spowodują, że przechowa wodę w czasie suszy. Wymaga to jednak starań i czasu.
„Sami nie wiecie, co posiadacie”. Mówi przysłowie, a doceniają to Ci „spod Malborka” mający w ogródkach „glinę ceglaną”.
A skoro już tak odbiegliśmy od tematu (
za sprawą Amity, jak zawsze
), to czy wiecie czym jest ten miód spadziowy, tak bardzo ceniony?
Najpierw mszyca wyssie cukry z rośliny. Później „zbędną energię” (cukier) wydali swym „końcem”. Przyleci pszczoła, wyliże to "G" do czysta. Pszczoła ta w końcu wróci do domu ( ula ) i tu jej dopiero na widok tego, co zrobiło jej rodzeństwo, robi się „niedobrze”! Zwraca to początkiem swego przewodu pokarmowego…
A my się tym zachwycamy!
Smacznego!
Sąsiedztwo pokrzywy (zwłaszcza dla drzew i krzewów) jest dobre, tylko czy możemy sobie na nie pozwoli?