Wiecie!
Ta moja siwo-konopna blondynka myśli, że nadal jest ruda. Błąd! Kiedyś rzeczywiście dorwała się do jakiejś farby i była ruda. Ledwo ją poznałem, ale teraz jest blondynką i za prace w ogródku, tylko za zezwoleniem męża powinna się imać!
Przychodzę do domu, zaglądam do lodówki, a tam „światło nie wyłączone”, za to na stole w kuchni „pół kilo orzechów w koszyczku”…
Gdyby była ruda, to by wiedziała, że na leszczynę jeszcze jest trochę za prędko!
No nic, będzie na teraz do chrupania, a na święta się kupi „od Turka”.
kra1013 pisze:U mnie na leszczynie (odm. Olbrzymi z Halle) jest cała masa kwiatostanów żeńskich. Czyli co? Będą orzechy?...
I są! Tyle, że z odmiany Czerwona Warszawska ta moja „siwo-konopna wiewióra” wszystko pozrywała.
Nie upilnowałem! Ten krzew prowadziłem nie w formie drzewka, lecz zwyczajnie jak krzakulec, bo ma przepiękne czerwone liście. Odmianę Olbrzym z Halle ( te Halle an deim Salle – nie w Belgii, a w bodajże Saksonii) prowadziłem w formie drzewka i to uratowało jej owoce. Żona ma 55 kilo i nie wlazła! Te "rude" są zwinniejsze!
Ale tego „światła w lodówce” to jej nie daruję!