Muszę się bardziej ćmami zainteresować! Żona, przecież powinna mieć wyrozumiałość dla hobby męża. Będę miał „wychodne” nocą i nie będę musiał „pachnieć rybami” wracając .
Teraz już mam większe wątpliwości, czy to jest Cerura vinula – Widłogonka siwica (http://ciekawe.motyle.w.interia.pl/1no.html ) , czy owa widłogonka gronostajka Cerura erminea Esp. (http://www.garbatki.republika.pl/erminea.html) . Są podobne, ale najfajniejszą mają larwę - http://foto.recenzja.pl/Forum-album_sho ... 33093.html .
Kiedyś do mnie, do leśnictwa przyjechało dwóch naukowców z IBL (Instytut Badań Leśnictwa ). Straszne to było, bo wszędzie z nimi musiałem łazić. A to były dwa „Palanty”! Piszę z dużej litery, przez szacunek dla ich mam, bo oni na szacunek nie zasługiwali. Wszędzie gdzie leźli to coś złapali, oglądali, a później po łacinie się kłócili, suto też siebie „łaciną kuchenną” obrzucając.
Kiedyś jeden z nich złapał jakąś muchę „terenową” ( trochę inna niż ta ze stołu, czy ściany). Złapał ją dłonią, więc stała się konsystencji „połamanej”. Podsunął tę dłoń jeszcze przed chwilą w pięść „zaklętą” drugiemu do „powąchania”, przed oczy i wykrzyknął:
-Diprion! Chyba nie masz wątpliwości!
W końcu, gdy przeszli do drugiej części nazwy łacińskiej, to tej „łaciny kuchennej”, było znacznie więcej niż naukowej i oboje mieli pięści zaciśnięte.
W końcu któryś zwrócił się do mnie, bym spór rozstrzygnął. Otworzył pięść i ukazały się te „zwłoki” owada. Stan ich był już „luźny, rozmazany”, więc udało mnie się z roli sędziego wymigać…
Nie, no ja się nawet lubię „lać”! „Dyżurne” okulary przeciwsłoneczne mam zawsze na podorędziu, ale z doktorami się bić? To przecież nie są „Luje”, a „Naukowcy”! Zresztą, żona mówi, że w moim wieku nie wypada już maskować podbitego oka okularwami! A jak nie okularwami, to czym?
Tak więc nie pokłóćmy i my się o tego owada .
Jest pospolity w całym kraju.