Bluszczyk kurdybanek, mam go do licha i trochę na działce, trudny do wytępienia. Poszperałam w necie i coś o nim znalazłam...
nie wiedziałam, że to taka lecznica roślinka (a taka niepozorna):
"Ziele zawiera gorycz glechominę, olejek lotny, garbniki, żywice, cholinę, witaminy i inne substancje.
Zbiera się młode, soczyste pędy na początku kwitnienia oraz młode liście. Najsmaczniejsze są w kwietniu-maju, ale można je zbierać aż do czerwca. Jest stosowany świeży lub suszony jako przyprawa. Bluszczyk ma gorzki smak - doprawia się nim gulasz, duszone warzywa i mięsa, siekane mięsa, zupy jarzynowe i ziemniaczane. Świeże ziele dodaje się w celu poprawienia smaku do omletów, masła ziołowego, past twarogowych i serowych, jajecznicy, ziemniaków, ryżu i makaronu.
Ma szerokie zastosowanie w lecznictwie.
Napary z ziela działają moczopędnie, żółciopędnie i przeciwzapalnie, a zewnętrznie stosuje się na trudno gojące rany, ubytki skórne, wrzody, silne opuchlizny.
Napary poprawiają sprawność trawienia i przyswajania pokarmów, pobudza przemianę materii, symuluje wydzielanie soków żołądkowych i żółci. Działa przeciwzapalnie i przeciwbakteryjnie. Wykorzystywany jest np. do okładów w przypadku niektórych chorób jak trądzik, owrzodzenia czy oparzenia.
Coraz rzadziej jest stosowany jako przyprawa niemniej jednak można dodać go do zup jarzynowych czy jako przyprawę do sałatek. Znajduje zastosowanie również w w mieszankach przyprawowych dodawanych do duszonego mięsa, sosów i kotletów".