Ja też dziś rano stwierdziłam, że rzeczywiście basen to jest to.
Ciężko się zmobilizować, mogę się podpisać pod słowami Amitki.
Wczoraj z dziećmi półkolonijnymi szalałam w wodzie 2 godziny. Myślałam, że się dziś nie ruszę, bo dominowały zabawy typu "rodzinka żabek". Naskakałam się, z "małymi żabkami", a to na plecach, a to na kolanie przyczepionymi. Normalnie aquaareobik z ciężarkami
.
Myślałam, koniec, jutro się nie ruszę... tymczasem zero bólu dziś rano, nawet w kolanie, które ostatnio znów mi trochę dokuczało... za to poczucie zdrowo poruszonych mięśni.
"Najtrudniejsze dzieło świata od łatwego trzeba rozpocząć, a największe dokonania od drobiazgów"
Lao Tsy